Wiele osób w procesie zmiany nawyków żywieniowych, obawia się ostatnich dni grudnia. Traktują one ten czas niczym test silnej woli. Nie pomaga też przebywanie pod czujnym okiem członków rodziny. Często sama myśl o siedzeniu przy wspólnym stole może być paraliżująca już na wiele dni przed świętami. Wizja babci, która z czułością dokłada nam ciasta, a z drugiej strony taty, który w tym samym momencie pyta, czy nie za dużo jemy (skoro „chcemy schudnąć”) może być źródłem lęku. Czujemy, że cała nasza praca i wielomiesięczny trud może pójść na marne, jeśli nie odmówimy sobie przy stole ulubionych dań. Jednocześnie mamy na nie ochotę, co sprawia że świętowanie z rodziną przy jednym stole może stać się dość smutną i mało optymistyczną perspektywą.
Czy musimy sobie wszystkiego odmawiać? Nie. Czy oznacza to więc, że powinniśmy po posiłku mieć problem ze wstaniem od stołu z przejedzenia? Stanowczo nie (można trafić do szpitala)!
Kluczową kwestią podczas każdego posiłku, spożywanego wspólnie lub w samotności, powinno być realistyczne nastawienie.
Co więc warto sobie powiedzieć ZANIM usiądziemy do stołu?
- „To tylko (i aż) święta” – to zdanie powinno uświadomić nam, że te trzy dni świętowania. Umiar to najlepszy sposób, by cieszyć się świątecznymi potrawami bez przejadania i wyrzutów sumienia.
- „Głodówka przed Wigilią nie sprawi, że spożyję w sumie mniej kalorii” – wręcz przeciwnie. Wygłodzenie skłania do podejmowania mało racjonalnych decyzji., Może to skutkować problemami z kontrolowaniem wielkości porcji.
- „Zjem to, na co mam ochotę” – niekoniecznie jednak tyle, na ile możemy mieć ochotę. Stół przygotowany na święta może bowiem oszałamiać i powodować uczucie lęku z obawy, że jedzenie to zniknie lub się zmarnuje. Możemy więc nałożyć na talerz to, na co mamy ochotę i delektować się smakiem potrawy.
- „Zjem wtedy, gdy będę miał ochotę” – jedzenie czegokolwiek „na siłę” nie ma sensu ani z punktu widzenia biologicznego, ani psychologicznego. Odłóż jedzenie na później lub zapakuj je sobie na następny dzień (jeśli boisz się, że inni wszystko zjedzą zanim zdążysz nacieszyć się posiłkiem). Z pewnością twórca potrawy ucieszy się, że ją tak doceniasz.
- „Mam wpływ na to, co jem” – podobno w święta Bożego Narodzenia zwierzęta mówią ludzkim głosem, a nie jest to czas, gdy ludzie tracą umiejętność mówienia. Jeśli babcia usilnie chce, żebyśmy dołożyli sobie sałatki, wówczas warto pochwalić jej umiejętności kulinarne, ale jednocześnie stwierdzić, że przejedzenie się mogłoby zakończyć się sporym dyskomfortem. Babcia na pewno zrozumie takie uzasadnienie.
- „Mam wpływ na to, co położę na stole” – każde danie można przygotować na wiele sposobów. Rodzina nie musi docenić wersji „fit” każdej potrawy, ale jeśli zechcemy, możemy dowolnie modyfikować każdy przepis. Ważne, by efekt zmiany był dla nas satysfakcjonujący. Szkoda życia na zmuszanie się do tego, czego tak naprawdę nie chcemy.
- „Święta to nie tylko jedzenie, ale mam prawo zjeść co chcę i nie czuć się z tym źle” – warto zastanowić się, czym jest i co znaczy dla nas ten czas. Wielką radością świąt jest kultywowanie rodzinnych tradycji poprzez wspólne przeżycia, w tym spożywanie posiłków.
Pamiętajmy, że tradycja i ciepło rodzinnego spotkania są ważniejsze od liczenia kalorii. Kontrolować je możemy każdego innego dnia, ale do wyjątkowych okazji warto podchodzić wyjątkowo.
Piśmiennictwo:
Brytek-Matera A., Adamczyk-Zientara M.: Psychodietetyka. PZWL, Warszawa, 2020.
0 komentarzy